- Text Size +
Author's Chapter Notes:

Przyjaciółki ze studiów omawiają mniej znany sposób na zarobienie dodatkowej gotówki.

Maja zdążyła już rozgościć się przy stoliku uniwersyteckiej kafejki i, czekając na koleżankę z roku niżej, przeglądała na telefonie dla zabicia czasu Twittera. Skończyła na dzisiaj zajęcia i nigdzie się nie spieszyła. Popijała waniliową kawę, oglądając się co jakiś czas w stronę drzwi wejściowych.

Skoczne, szybkie kroki Wiktorii zdradziły ja z daleka. Gdy spojrzenia przyjaciółek spotkały się, pomachała radośnie w stronę Mai. Spieszyła pochwalić się ocena z prezentacji:

- Hej, słonko! Zgadnij, co dostałam - piąteczkę! - powiedziała, zdejmując z ramienia torbę i siadając przy stoliku.

- Hej, hej, gratki, gratki. Mówiłam ci, że facio łagodnie ocenia. Nawet mi dał rok temu 4, a robiłam dzień wcześniej. Zamawiasz sobie coś?

- Chyba wezmę naleśniki, bo zostaję dzisiaj dłużej w mieście. Idziemy z Alą do Posnanii. Chciałabyś się dołączyć?

- Na zakupy? Co ty, nie mam kasy. Może po pierwszym.

- Jakbyś znalazła coś fajnego dla siebie, to bym się dorzuciła. Opłaca mi się - Wiktoria zachichotała. - Twoje notatki ratują mi dupsko!

- Patrzcie jaka szczodra. Dostałaś już stypendium?

- Nie, przecież dopiero od drugiego roku można się ubiegać. Mam inne źródło. Czekaj, zaraz ci opowiem.

Wiktoria wstała i odeszła od stołu by zamówić swoje naleśniki. Maja obejrzała się za nią i zwróciła uwagę na jej buty. Czarne, skórzane mokasyny, nowiutkie. Gruba podeszwa, okrągły nosek. Fajne. Dobrze na niej wyglądają. Nawet jeśli ubiera je na gołe stopy - dla Mai to niedopuszczalne i zwyczajnie niewygodne. Ale też by takie chciała.

Wiktoria wróciła z jedzeniem i znów usadowiła się koło koleżanki, zakładając nogę na nogę.

- Spoko buty. Gdzie kupiłaś?

- A, dzięki, w Wittchenie. Śmiesznie, bo o tym chciałam mówić.

- O butach?

- Nie… no znaczy tak, trochę. Pośrednio - Wiktoria wzięła odkrojony kawałek naleśnika do ust.

- W sensie o zastrzyku gotówki? Znalazłaś pracę?

- Pracę jak pracę… zbyt dużo wysiłku mnie to nie kosztuje. Tylko trochę to dziwne. Jak się o tym dowiedziałam, myślałam, że to scam. Ale chętni się znaleźli, płacili i nadal płacą.

- Nie rozumiem. Sprzedajesz gołe zdjęcia w internecie czy co? Używaną bieliznę?

- Nie, nie, choć chyba podpada to pod sex working... - na twarzy Mai pojawiła się zawiedziona mina. - Ale z drugiej strony to nie tak! Nawet by mi do głowy nie przyszło, że coś takiego miałoby kogokolwiek podniecać.

- Okej? Czyli weszłaś w jakiś sex working, ale mówisz, że to ledwo working, a sex to już w ogóle.

- No… tak. Już ci tłumaczę.

             Wiktoria odłożyła sztućce i zbliżyła się do przyjaciółki, mając widocznie jej do zdradzenia coś poufnego.

- Tylko się nie wystrasz - to już starczyło, by Maja poczuła się niepewnie.

             Wiktoria podniosła lewą nogę ku dłoni i zdjęła delikatnie mokasyn, ujawniając powoli swoją bosą stopę z widocznymi nieznacznie zaczerwienieniami w miejscach, których but wbijał jej się w skórę. Poruszała palcami u nogi by rozdzielić je od siebie, a następnie wymasowała stopę dłonią, od pięty do palców, trzymając w powietrzu drugą ręką zdjęty but.

- Okej, czyli jest w środku… - powiedziała pod nosem i uniosła swój mokasyn na wysokość stolika.

- Co jest w środku? - spytała Maja.

- Patrz.

             Wiktoria przechyliła but, podłożyła drugą dłoń pod cholewkę i nieco nim potrząsnęła, jakby chciała wydobyć uporczywy kamyk. Zamiast kamyka wyleciała jednak drobniutka postać ludzka, odziana jedynie w szorty. Uderzyła z impetem o dłoń Wiktorii, lecz po chwili zaczęła się ruszać, próbując podnieść się po upadku.

- Co to jest? - zniesmaczyła się Maja i podniosła lekko głos.

- Ćśś - Wiktoria nie chciała zwracać na siebie uwagi. - To mój klient.

- Jak to klient?

- No, klient - dziewczyny skupiły wzrok na zdezorientowanym facecie wysokości niecałych dwóch centymetrów. - Znalazłam na fejsie taką grupkę dla osób, które by bardzo chciały być zmniejszone i dominowane przez kobiety. Dołączyłam żeby pośmiać się ze spermiarzy, ale na przypiętym poście było ogłoszenie, że szukają chętnych kobiet do spełnienia marzeń i że niby dobrze płacą i można wybrać, co się chce robić. Z ciekawości napisałam do nich, choć raczej nie brałam tego na poważnie. Ale potem gościarka mi wysłała ile za co płacą.

- Mówisz, że ten mikro facio zapłacił ci za bycie zmniejszonym? I za to, żebyś go trzymała w bucie? Normalnie, jak chodzisz? - przerwała Maja, podnosząc brwi.

- Tak, znaczy - pośrednio. Zapłacił pewnie o wiele więcej za tę całą procedurę, ale moja działka i tak jest zajebista. Jak zobaczyłam, że mogę wrzucić jakiegoś nieznajomego mi malutkiego ziomka przed wyjściem na uniwerek do buta czy skarpetki, wcisnąć go między palce czy gdzieś, żeby mi się nie wbijał w ciągu dnia i zarabiać na tym więcej, niż jakbym pracowała na dwa etaty, to myślałam, że to żart. Ale pieniądze dostaję. I sama sobie decyduje kiedy chcę przygarnąć kolejnego.

- Czyli nawet nie wiesz, kto to - Maja spojrzała na otwartą dłoń Wiktorii i poruszyła lekko głową w górę.

- Nie mam pojęcia, nie wymieniamy się informacjami. Tak chyba jest bezpieczniej. Nie będzie mnie zaczepiał po godzinach - zaśmiała się.

- Od jak dawna trzymasz tego typka w swoim bucie?

- Od wczoraj, jutro mam go zwrócić.

- I cały czas tam siedzi? Trzy dni?

- Tak, ten tak chciał. Nawet noc tam spędza. Daję mu tylko skarpetkę żeby nie zmarzł. Niektórzy wolą żeby ich trzymać cały czas przy nodze, nawet jak śpisz. Trzeba się przyzwyczaić, że coś ci tam chodzi i się obija jak się mocniej zamachniesz.

- Nic nie je? Nie pije?

- Nie, dlatego nie zostaje na dłużej. Nie chcę przecież żeby mi się załatwiał w bucie.

- No, tak, ma to sens…

- Oprócz tego, co znajdzie u mnie na stopie.

- Co?

- Niektórzy lubią dosłownie lizać ci stopy. Albo obgryzają suchą skórę.

- Bleee! - skrzywiła się Maja.

- Nie żartuję! Są tacy, których to kręci. Śmieszne uczucie.

- Kurde. Daj mi chwilę, muszę to przetrawić.

- Haha, spoko. To ja schowam ziomeczka zanim mi tu zmarznie. Patrz jak się trzęsie. Podobno szybciej tracą ciepło po zmniejszeniu. Wygrzeje się w bucie.

             Wiktoria wrzuciła wychłodzonego i zdziwionego osobnika do swojego mokasyna, który następnie nałożyła z powrotem na nogę, obstukując butem o podłogę dla lepszego ułożenia. Jej koleżanka wzięła łyk kawy, a ona sama wróciła do naleśników.

- Czyli… mówisz, że ile na tym zarabiasz? - spytała po pewnym czasie badająco Maja.

- Różnie. Zazwyczaj wychodzi jakieś 200 zł dziennie. Ale to zależy od tego jak się umówisz, na co się zdecydujesz, gdzie ich będziesz trzymać, ile w tym będzie interakcji i tak dalej. Z takich mniej seksualnych opcji widziałam też pachy. Przyklejasz typka plastrem żeby nie wypadł. Ale to już bardziej niebezpieczne, bo łatwiej go zgubić. I nie możesz używać dezodorantu, bo w dużych stężeniach jest toksyczny czy coś. Ogólnie dużo zachodu - Wiktoria przełknęła i odstawiła na bok talerz. - Albo trzymasz gościa dosłownie w ustach, jak landrynkę. Podziękuje. Niby są bardziej wytrzymali po zmniejszeniu, ale i tak raz niechcący ugryziesz i masz niezły problem. Albo przełkniesz. Zostawię to bardziej doświadczonym typiarom.

- Okej, okej, mi już starczy - przerwała jej Maja i po chwili dodała. - Widzę, że się wkręciłaś.

- No co? To jest tak dziwne, że aż mnie trochę fascynuje. I wśród takich dziwnych ogłoszeń można znaleźć niezłe okazje, za które dostajesz więcej. Wiesz, co mam w drugim bucie?

- Żartujesz. Pod drugą stopą też kogoś trzymasz?

- Aha. Nie będę ci teraz już pokazywać, ludzie się będą dziwnie patrzeć. Ale tak, mam parę.

- Parę ludzi?

- W sensie parę, chłopaka i dziewczynę.

             Maja nie mogła w to uwierzyć. Nigdy by się nie domyśliła, że jej przyjaciółka spędza normalnie czas, chodzi po mieście, wygłasza prezentacje, a przy tym wszystkim jak gdyby nigdy nic towarzyszy jej grupka nieznajomych, skulona u jej stóp, ukryta gdzieś głęboko w jej obuwiu. Kto jeszcze skrywa takie sekrety? Ludzie widocznie tylko udają ucywilizowanych.

- Dziewczynę? - ocknęła się i przeskoczyła z jednej zaskakującej nowinki do drugiej. - Chcesz powiedzieć, że dziewczyny też to kręci. I to ze swoim chłopakiem? wtf?

- Nie oceniam, widocznie oboje mieli takie marzenie.

- Zdajesz sobie sprawę, że oni pewnie tam w środku ten tego?

- Taa, zdaję. Ale wolę się na tym nie skupiać.

             Przyjaciółki najwyraźniej jednak nie zdołały zignorować tej myśli, gdyż obie na chwilę ucichły i mimowolnie skierowały wzrok, przeszywając wyobraźnią stół, ku czarnej, lśniącej skórze obuwia Wiktorii, z zewnątrz eleganckiej, ale wewnątrz - pełnej niespodzianek. Chyba przerosło to nawet samą Wiktorię, która podwinęła nogi pod krzesło.

- O, idzie Ala - zauważyła w porę Maja.

             Drzwi kafejki istotnie otwierała właśnie Alicja, koleżanka Wiktorii z roku, której Maja nie znała zbyt dobrze, ale dużo o niej słyszała. Szybko się zauważyły.

- Siema, dziewczyny! Trochę mi się przedłużyło. O czym gadacie?

- A, o tym i owym… - spróbowała przemilczeć pytanie Maja.

- No… wiesz - przejęła stery rozmowy Wiktoria i spojrzała się Alicji w oczy - o czym.

- Hm? Nie rozumiem.

- Wiesz - powtórzyła Wiktoria, rzucając porozumiewawczy uśmieszek.

- O! - Alicja zrozumiała. - Serio? Maja wie?

- Tak, właśnie jej opowiadałam, ale chyba się nie przekonała.

- Alu? Ty też się tym zajmujesz? - spytała Maja.

             Alicja obejrzała się nieco dookoła siebie. Nic nie mówiąc, odsłoniła jedno z uszu zza swoich czarnych, kręconych włosów i ukazała zwisający kolczyk przypominający łzę, zarówno kształtem jak i błękitnym kolorem, który jednak zdawał się być miejscami jakby przyćmiony. Maja musiała się przyjrzeć, ale po chwili zrozumiała. W kolczyku zamknięta była ludzka postać. Ruszała się na boki, oparta dłońmi o wewnętrzne ścianki swojego dygoczącego więzienia, starając się nie upaść przy byle ruchu głowy swojej tymczasowej właścicielki. Alicja puściła oko do Mai i zasłoniła z powrotem ucho włosami.

- Bierzesz coś do jedzenia? - zamknęła temat Wiktoria.

- Zjem po drodze, hotdoga z Żabki albo coś - odpowiedziała Alicja. - Idziemy na tramwaj?

             Dziewczyny przytaknęły i cała trójka wkrótce była już w drodze na przystanek. Przyjemny wiosenny wiatr rozwiewał Mai włosy. Jej koleżanki żywo o czymś rozmawiały, ale ona pochłonięta była myślami, jakby starała się rozwiązać jakąś łamigłówkę.

- Ej, Wiki? - zaczepiła przyjaciółkę Maja.

- Hm?

- Jak się nazywa ta fejsbukowa grupka?






You must login (register) to review.