- Text Size +

Uwaga! Ta Historia zawiera Giantess Vore, Trawienie oraz końcową scenę z delikatnym scat! Czytasz na własną odpowiedzialność!


Uważaj, Czego Sobie Życzysz


“Czyli naprawdę byś to zrobiła gdybyś znalazła mnie malutkiego?”


“Wiesz, że mnie to nie kręci. Ale tyle razy już odpowiadałam na twoje pytania, że pod jakimś względem naprawdę mnie to ciekawi. Także odpowiadając Ci.. Tak! Zjadłabym Cię i nie wypuściłabym ;-)”


“Wow, mówisz teraz absolutnie poważnie? Co w momencie jakbym się już zmniejszył i tego nie chciał? Zrobiłabyś to wbrew mojej woli?”


“Pisanie o tym z tobą wzbudza moją ciekawość, poza tym dobrze wiem, że gdzieś tam w środku tego naprawdę byś chciał! Trzymaj się jednego. Pytałeś mnie wielokrotnie czy bym Cię zjadła. Nie chciałam! Sam brnąłeś i opowiadałeś mi jakie to doświadczenie może być ciekawe!”


“No wiesz, dobrze jest mi to sobie wyobrażać, czy z tobą o tym dyskutować. Mimo to, jakby okazało się to prawdziwe, nie wiem czy po samym zmniejszeniu bym nie zmienił zdania”


“To już by mnie nie interesowało. W momencie jak znajdę Cię kiedyś malutkiego, zjem Cię ;-). Ja już będę leciała spać.. Śpij dobrze! ;*”


“Dobrej nocy! Wyśpij się ;*”


Odłożyłem swój telefon na szafkę nocną. Mętlik w głowie nie pozwalał mi przestać o tym myśleć. W końcu sam ją do tego przekonałem. Z jednej strony to całkiem podniecające, w jaki sposób zmieniła swoje nastawienie. Madeline jest moją bardzo dobrą przyjaciółką. Nigdy nie wierzyłem wcześniej w przyjaźń damsko-męską, jednak ona mocno zmieniła moje postrzeganie. Traktowałem ją trochę, jak członka rodziny, nie mieliśmy nigdy do siebie pociągu seksualnego. Pewnego razu poczułem potrzebę wygadania się ze swojej erotycznej fantazji. Ku mojemu zaskoczeniu Madeline mnie nie wyśmiała, wręcz przeciwnie brnęła w to i próbowała się postawić w przedstawionych przeze mnie sytuacjach. Z początku była niechętna, odpowiadała, że jakby wydarzyło się to w prawdziwym życiu nic by nie zrobiła! Z czasem jednak, nasze rozmowy jakby ją przekonały ku temu, że strawienie mnie może być czymś wyjątkowym.


Położyłem się do snu, było już całkiem późno. Śniła mi się sytuacja, gdy Madeline znajduje mnie malutkiego i zjada bez żadnych wyrzutów sumienia. Co prawda ten sen pobudzał moje podniecenie, jednak przełożenie tego na realia wydawało mi się dość.. straszne? Tak minęła mi dość ciężka noc. Dzisiaj piątek ostatni dzień pracy! była siódma rano, pierwsze co poszedłem się umyć i ogarnąć w łazience. Gdy już miałem to za sobą, ubrałem się w białą koszulę, niebieskie jeansy. Wziąłem swój telefon oraz kluczyki od mieszkania i wyszedłem. Zakluczyłem dom i czym prędzej udałem się w stronę przystanku czekając na autobus. W tym czasie odpaliłem swój telefon, pustka. Z jednej strony smuciło mnie to, że poza Madeline nie piszę praktycznie z nikim. Czy to ze mną jest coś nie tak? Podjechał autobus. Wsiadłem, za parę minut  będę na miejscu.


Po godzinie dotarliśmy do celu. Całą drogę przespałem na tylnych siedzeniach autobusu. Wyszedłem i udałem się wprost do mojego biura. Miałem takie szczęście w życiu, że piątek okazywał się jednym z przyjemniejszych dni. Mój dzień pracy był krótki, w dodatku nie było też dużego natłoku. Usiadłem do swojego stanowiska i zacząłem wypełniać tabelki oraz pisać sprawozdania.


Godziny mijały mi dość wolno, pomimo dość dużego skupienia na swojej pracy po głowie cały czas chodziła mi wczorajsza rozmowa z Madeline. Nagle mój telefon zawibrował, jak szalony rzuciłem się do swojej kieszeni i sprawdziłem powiadomienie, to była wiadomość od Madeline.


“Hejcia Peter! Właśnie sobie wracam z uczelni i pomyślałam, że zjadłabym sobie coś słodkiego! Weszłam do sklepu obok i przejrzałam wszystkie dostępne czekolady! No i nie uwierzysz! Nie było mojej ulubionej!!!! >.< :-( Lepiej, żebyś teraz mi się tu malutki nigdzie nie pokazał bo mam taką wielką ochotę na coś słodkiego, że nie mogłabym się oprzeć ;3”


Moje serce zabiło mocniej, co prawda to nie pierwszy raz, kiedy Madeline droczy się ze mną w ten sposób od momentu, kiedy wyznałem jej moją fantazje. Zrobiłem się delikatnie czerwony.


“Madeline! Nie teraz, wiesz, że jestem w pracy! Odezwę się za parę godzin”


“Ehh… :-( No nic.. Tylko nie każ mojemu brzuszkowi zbyt długo czekać <3”


Znowu to samo uczucie. Odłożyłem telefon. Moje myśli nie pozwalały mi się skupić. Czy ona naprawdę tylko odgrywa rolę? drażni się ze mną? A może naprawdę by mnie zjadła bez żadnych wyrzutów sumienia? Nie mogłem dłużej wytrzymać. Chwyciłem za telefon.


“Madeline, czy jakby wydarzyło się to naprawdę… Nie będziesz miała potem wyrzutów sumienia? No wiesz, że mnie strawiłaś i tak dalej…”


Poczekałem chwilę. Brak odpowiedzi. Odłożyłem telefon i wróciłem do swojej pracy. Czas zaczął mi teraz lecieć szybciej, rubryka za rubryką. Gdy tylko skończyłem swoje dzisiejsze zadania wybiła godzina końca mojej pracy. Zapowiada się przyjemny dzień, pomyślałem i czym prędzej wyszedłem z biura. Ledwo wychodząc z budynku wpadł na mnie rozpędzony przechodzień. Był ubrany jak jakiś naukowiec w dodatku trzymał w ręku jakąś teczkę. upadliśmy oboje na ziemię.


“Bardzo Pana przepraszam! Śpieszy mi się!”


Nie dając mi okazji na odpowiedź po prostu odbiegł. Wstałem i zacząłem się otrzepywać gdy malutka fiolka znajdujące się na ziemi przykuła moją uwagę. Musiało to wypaść temu naukowcowi. Podniosłem fiolkę i obejrzałem się za siebie. Zniknął mi z widoku. No nic wygląda na to, że wezmę fiolkę ze sobą! Kto wie, może nawet coś na niej zarobię! Włożyłem fiolkę do kieszeni i udałem się na przystanek. Nie musiałem długo czekać gdyż po zaledwie paru minutach nadjechał mój autobus. Wsiadłem do środka i wyciągnąłem telefon. Dwie nieodczytane wiadomości z paru godzin temu. O kurcze! Nie usłyszałem powiadomienia? Od razu odpaliłem aplikację.


“Absolutnie nie! Jak już Ci mówiłam! Sam się o to prosiłeś przez te parę miesięcy od kiedy zadajesz mi te swoje pytania! Opowiadałeś mi, że lubisz odgrywać niechętnego więc twój sprzeciw w taki sposób bym odbierała ;-)”


“Powiem Ci szczerze, mając już taką okazję z małym tobą nie mogłabym się powstrzymać.. jestem bardzo ciekawa, czy uczucie jakie mi opowiedziałem byłoby identycznie gdybym faktycznie Cię połknęła w całości <3”


Podnieciłem się czytając te wiadomości. Może faktycznie w takiej sytuacji by mnie zjadła, ale potem wypuściła? Chociaż wspominała, że nie przepada za wymiotowaniem…


Droga powrotna minęła dość szybko, czym prędzej wróciłem do domu. Przebrałem się w luźniejsze ciuchy i usiadłem na swoim łóżku. Wziąłem swój telefon


“Cóż z jednej strony dobrze, że to niemożliwe! Patrząc na to jakiego zrobiłem z Ciebie okrutnika ;-)”


“Hahaha! Pamiętaj! To ty mnie do tego wybrałeś! Sam mówiłeś, że jeżeli kiedykolwiek się zmniejszysz nie miałbyś nic przeciwko skończyć w moim żołądku! ;3”


“W sumie masz rację, będąc na twoim miejscu i czytając to wszystko co Ci pisałem, chyba też bym się nakręcił haha!”


Temat mojej fantazji i tego co by zrobiła zszedł na drugi tor, zaczęliśmy normalną rozmowę, opowiadała mi o swoim dniu i tak dalej. Po chwili odłożyłem na chwilę telefon obok na łóżku i chwyciłem za moje wcześniejsze ubrania. Mama zawsze mi mówiła, by układać od razu wszystko do szafy. To była złota rada, przynajmniej w moim mieszkaniu nie było aż tak wielkiego syfu! Chwytając za spodnie poczułem coś twardszego w kieszeni. Włożyłem rękę i wyciągnąłem fiolkę z dziwnym płynem w środku. Na fiolce była notka napisana małym druczkiem “Płyn Kurczący”. Przez moją głowę przeszła dziwna myśl, ale to przecież niemożliwe, to pewnie jakiś nowy specyfik który ma pomóc w złagodzeniu cery czy cokolwiek innego. Popatrzyłem na tą fiolkę przybliżając ją sobie do twarzy. Nie ma szans, żeby to zadziałało, nie ma też żadnego znaczku zagrażającego życiu. Postanowiłem odkręcić fiolkę i wypić zawartość. Raz się żyje! mówią, więc co mi szkodzi. Wypiłem i usiadłem z powrotem na łóżko chwytając za telefon i czytając jej życiową opowieść. Po chwili coś delikatnie zakuło mnie w sercu. Zrobiło mi się biało przed oczami. Zemdlałem.


Nie wiem po jakim czasie się ocknąłem. Czułem się jakbym spał wieki. Czułem jakbym był w czymś uwięziony, wszędzie było ciemno. Czułem się jak w jakimś miękkim czarnym tunelu. Z tyłu dochodziło słabe światło, postanowiłem ruszyć w tym kierunku! Po paru minutach wyszedłem. To był mój pokój. Olbrzymi pokój. Okazało się, że tunel z którego wyszedłem to była moja koszulka. Spojrzałem na siebie, byłem kompletnie nagi. Spanikowałem i podnieciłem się jednocześnie. Jak to jest w ogóle możliwe? Co mam teraz zrobić? Madeline to moja jedyna znajoma! Czy powinienem zaryzykować? Moim oczom ukazał się mój telefon. Był dla mnie duży niczym największe stoły. Wdrapałem się na niego i zacząłem skakać po klawiszach. Dobrze, że ekran wyczuwał mój ciężar. Po wpisaniu hasła odpaliłem aplikację i zacząłem pisać do Madeline


“Madeline!!! To nie żarty! Naprawdę się zmniejszyłem! Proszę przyjedź do mojego domu, będę na moim łóżku, drzwi są otwarte”


Odczytała. Chwila ciszy, wcale mnie to nie dziwiło, kto o zdrowych zmysłach by w coś takiego uwierzył? Dobrze, że Madeline była troszkę szurnięta. Z jednej strony czułem strach z drugiej jednak, to moja jedyna deska ratunku, nie mam nikogo innego komu mógłbym zaufać. Moje rozmyślenia przerwał strasznie głośny dźwięk powiadomienia


“Oj ty zboczuchu, nawet na chwilę nie możesz przestać gadać o swojej fantazji, mógłbyś chociaż uszanować i odpowiedzieć co myślisz o tym co mi się dzisiaj przytrafiło ;-(”


“Ja naprawdę nie żartuje! Jestem skurczony! Skaczę po telefonie, żeby wysłać Ci wiadomość. Błagam Madeline przyjedź, jesteś jedyną osobą której mogę zaufać”


“Dobra, będę za 30 minut. Jeżeli okaże się to jakimś głupim żartem naprawdę się na Ciebie obrażę, za marnowanie mi czasu”


Udało się! Teraz pozostało mi czekać. Zamiast się cieszyć przeszedł przeze mnie strach. Madeline jest szalona, ale to moja przyjaciółka. Chyba historyjki w tym miejscu się kończą? Jakaś część mnie była podniecona faktem dostania się do jej ust, z drugiej jednak strony wiem, z czym to się wiąże.


Czas leciał mi bardzo długo. Czułem się jakby to były wieki. Leżałem nagi na swoim łóżku myśląc o tym wszystkim. Połączenie podniecenia z nutką strachu było naprawdę ciekawym doświadczeniem którego nigdy nie doświadczyłem. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Głośne kroki kierujące się w moją stronę gdy nagle pojawiła się Madeline.


Madeline była niską blondynką. Miała 158 cm wzrostu. Miała śliczną buźkę a szczególnie usta jak i zęby. Wielokrotnie wyobrażałem sobie je w akcji. Nie była kościotrupem ale nie była też gruba, myślę, że coś pomiędzy. Duże uda, duże cycki w dodatku płaski brzuch. Do tego jej długie blond włosy sięgające za łopatki. Była ubrana w krótką pomarańczową bluzę odsłaniającą brzuch oraz czarne jeansy.


“O mój boże! Nie kłamałeś! Ale jak to możliwe?”


“Wychodząc dzisiaj z pracy wpadł na mnie jakiś naukowiec! Wypadła mu jakaś fiolka którą później no cóż.. wypiłem”


“Hahaha! Ale ty jesteś głupi, Mama nie nauczyła, żeby nie bawić się podejrzanymi zabawkami?”


“Ja no cóż emm.. ejj!!”


W tym momencie Madeline złapała mnie swoimi dwoma palcami i podniosła na wysokość twarzy, jej duże brązowe oczy przyglądały mi się z bardzo bliska. Poczułem się zawstydzony próbując w jakiś sposób zakryć moje krocze


“Naprawdę nie wierzyłam, że kiedyś do tego dojdzie! Ale skoro już zgłosiłeś się do mnie to nie ma co zwlekać!”


“Czekaj! Madeline! Chyba żartujesz! Musisz mi pomóc wrócić do normalności!”


“Oj nie malutki! Dobrze wiem, że specjalnie to zrobiłeś żeby się zmniejszyć! Na pewno tego chciałeś dopóki tu nie przyszłam! Pamiętaj, że to twoja fantazja więc się tym baw!”


“Ale.. Ale.. Nie!! Czekaj!”


“Aaaa!”


Otworzyła swoje przepiękne usta i przywitała mnie ze swoim językiem. Polizała mnie dwa razy powodując, że całe moje ciało znajdowało się teraz w ślinie. Nie czekając ani chwili dłużej po prostu położyła mnie na swoim języku zamykając usta. Byłem do połowy w jej ustach moje nogi nadal wystawały na zewnątrz. Zacząłem krzyczeć i się wiercić. W odpowiedzi otrzymałem jedynie uroczy śmiech. Długo nie musiałem czekać gdy całe moje ciało zostało wessane do środka.


Madeline rzucała swoim przyjacielem od policzka do policzka. Delektując się i ssąc każdy zakamarek jego ciała. Postanowiła ułożyć jego ubrania, po czym sięgnęła po fiolkę. Nie może być żadnych śladów. Pomyślała udając się wprost do toalety. Tam połamała fiolkę i wrzuciła resztki do kibla, spłukując zawartość. Nuciła sobie pod nosem ostatni z hitów radośnie przemierzając mieszkanie Petera.


Jej język był naprawdę silny, rzucał mną na lewo i prawo. Nie mogłem się z nim równać. Byłem rzucany od policzka do policzka, przy okazji ssąc moje ciało. Byłem z jednej strony podniecony, zawsze marzyłem o tej sytuacji o tym. jak bawi się mną w swoich ustach, z drugiej jednak strach przed tym, co miało nadejść nie pozwalał mi się w pełni skupić nad przyjemnością. Jednak nie trwało to zbyt długo, ocieranie się jej języka o moje krocze spowodowało niezamierzone podniecenie którego ładunku nie mogłem już dłużej utrzymać. Poleciało wprost na jej język. Zastanawiałem się czy ta mała plamka w ogóle będzie odczuwalna. Nastała cisza. Przestała się ruszać. Nagle jej język mocno przycisnął mnie do podniebienia. Następnie otworzyły się jej usta gdy nieznany mi płyn wylał się prosto na mnie pchając mnie w ciemną otchłań tuż za mną


Cały czas bawiła się swoim malutkim przyjacielem. Madeline udała się prosto do kuchni nalewając sobie jednego z pomarańczowych soków. Cieszyła się, gdyż sok pomarańczowy był jej ulubionym. Gdy tylko nalała sobie soku poczuła dziwny posmak na jej języku. Od razu zrobiła się cała czerwona. Przycisnęła Petera do swojego podniebienia i czym prędzej napiła się soku


GULP GULP GULP GULP GULP GULP!!


Aaaah!


Zadowolona westchnęła czując jedną grubszą górkę zjeżdżającą w dół jej przełyku. Ucieszona stanęła na chwile w miejscu zaciekawiona. Czy w ogóle poczuje coś wewnątrz, czy uczucie, które jej opisywał w swoich pytaniach będzie prawdziwe.


Pomarańczowy płyn porwał mnie nurtem, zanim zdążyłem zrozumieć co się dzieje zostałem wessany w ciemny tunel w tle słysząc dźwięk przełykania. Spadałem razem z sokiem przez co ciężko było mi złapać oddech. Moje zmartwienia zostały szybko zażegnane gdy nagle wpadłem do mokrego i małego pomieszczenia, sok pomarańczowy wymieszany z sokami trawiennymi sięgającymi mi na razie do kolan, czułem delikatne mrowienie. Tak sobie właśnie wyobrażałem jej żołądek. Był praktycznie pusty. Powoli zaczęło do mnie dochodzić co się dzieje, czym prędzej się rozpędziłem i uderzyłem w jedną ze ścianek.


“Madeline! To nie jest zabawne! Wypuść mnie!”


Po chwili poczuła delikatne zmagania z jej żołądka. Czuła jak się w niej coś rusza! Bardzo jej się to spodobało. W dodatku nie mogła w to uwierzyć, że bardzo cicho było w stanie to usłyszeć!


“Wow! Naprawdę Cię czuje! To jest takie fajne! Skąd wiedziałeś, że takie właśnie będzie to uczucie?”


“Czy ty mnie wogóle słuchasz! Wypuść mnie!”


“Pierwsze słyszę, żeby jedzenie zwracało się do mnie takim tonem! Lepiej się zachowuj! To może jeszcze przemyślę to wszystko”


Zaśmiała się delikatnie klepiąc się po swoim brzuchu i czym prędzej wyszła z mieszkania. Wsiadła do swojego auta i odpaliła silnik masując się po brzuchu.


Klepnięcie rzuciło mną na drugą stronę żołądka. Nie mogłem uwierzyć! Ona prawdę jest szalona! Naprawdę się w to wkręciła. Poczułem jak zaczęła iść w tle słysząc mniej więcej co się dzieje. Gdy usiadła podrzuciło mną w żołądku. Usłyszałem dźwięk samochodu.


“Co ty wyprawiasz? Gdzie jedziesz?”


“No jak to gdzie? Do mojego domu!”


“Chyba żartujesz! A co jak zaczniesz mnie trawić podczas drogi? Lepiej żebyś została u mnie, mogę tu siedzieć ile tylko chcesz ale jak zacznie mnie piec to proszę wypuść mnie!”


“Jedzenie nie będzie dyktowało mi warunków. Miejmy więc nadzieję, że nie strawię Cie kiedy jadę! A teraz siedź cicho! Muszę skupić się na drodze!”


Poczułem mocne klepnięcie które znowu rzuciło mną na drugą stronę żołądka. Nie mogłem nic zrobić. Tylko z jej pomocą mogę się stąd wydostać. Było gorąco ale jeszcze nie tak źle. Próbowałem zwrócić jej uwagę ale kompletnie mnie ignorowała. Zapach pomarańczowego soku pozwalał mi wytrzymać zapach który i tak do najlepszych nie należał. Na razie czułem się w porządku jednak dźwięki wydobywające się z jej żołądka strasznie mnie stresowały.


Droga minęła jej całkiem szybko. Zaparkowała samochód i wysiadła z auta kierując się prosto do rodzinnego domu.


“Cześć Mamo, Cześć Tato już wróciłam!”


Udała się prosto do kuchni gdzie akurat cała rodzina jadła obiad. Podeszła do garnka nakładając sobie talerz zupy i dosiadła się do rodziny dyskutując o życiu i polityce.


W końcu poczułem zmianę w jej żołądku, zaczęła się ruszać, to oznacza, że wysiada! Czyli dojechała! Nie wiem ile czasu znajduje się już w tym żołądku. Nadal nie jest najgorzej ale moja skóra zaczyna już mnie trochę mrowić. Chciałem spróbować dać o sobie znać jednak jej ruchy wyprowadzały mnie z równowagi. Nagle zewnątrz słyszalna dla mnie była rozmowa. Znów mną podrzuciło gdy już zdenerwowany miałem zacząć na nią krzyczeć dziwna ciecz spadła z góry prosto na mnie. Była to zupa pomidorowa wymieszana z przeżutym makaronem. No pięknie! Ona sobie chyba, ze mnie żartuje! Wściekły podeszłem do jednej ze ścianek i zacząłem wyprowadzać ciosy, poziom płynów w jej żołądku zaczął się zwiększać.


Nagle dziwne uczucie z jej żołądka wybiło ją troszkę z rytmu rozmowy, pomasowała się delikatnie przypominając sobie o swoim małym przyjacielu. Słyszała delikatnie jego ciche krzyki, ciężko było jej ocenić na ile były one słyszalne dla osób obok. Nie chcąc ryzykować gdy tylko zjadła swoja porcję odłożyła talerz do zmywarki, podziękowała rodzicom za posiłek i czym prędzej udała się w stronę swojego pokoju. Gdy tylko weszła do środka czym prędzej rzuciła się całym ciężar na łóżko.


Jej żołądek znów zaczął szaleć na lewo i prawo, czułem się już trochę poobijany. Najgorsze miało właśnie nadejść gdy po chwili czucia jej kroków przyspieszyła i nagle poczułem silny nacisk na jej brzuchu. Wywróciło mnie parę razy zanim złapałem stabilną pozycję. Byłem teraz cały od jej soków trawiennych, soku pomarańczowego oraz zupy pomidorowej. 


“Hej, żyjesz tam jeszcze?”


“Madeline! Przestań się tak ciągle wiercić! Robisz mi tu rollercoaster! Myślę, że już wystarczająco długo siedzę w twoim żołądku! To czas, żebyś mnie wypuściła!”


“Oszalałeś? Przed chwilą co zjadłam obiad! Musisz poczekać aż go strawię wtedy Cie wypuszczę..”


“Chyba żartujesz! Przecież to oznacza, że..”


Nie dostałem już od niej odpowiedzi. Poczułem za to kolejne klepnięcia. Robiło się to coraz cieplej. Delikatnie odczuwałem ból, który był jeszcze do wytrzymania. Powoli zaczęło się robić naprawdę źle.


Madeline sięgnęła po swój telefon odpalając Tiktoka. Kompletnie ignorowała swojego malutkiego przyjaciela w jej żołądku. W sekrecie lubiła dominować, a jego fantazja poniekąd dała jej taką możliwość. To, że jest w niej uwięziony, nie może wyjść w jakiś sposób ją podniecało. Przeglądając Tiktoka rzuciła jej się seria z bardzo dziwną animacją. Ludzie z głowami kamer walczyli z kiblami z których wyłoniła się ludzka głowa. Żeby pokonać człowieka-toaletę trzeba było spuścić wodę. To naprawdę było głupie ale jednocześnie całkiem zabawne i wciągające. Weszła na profil twórcy i zobaczyła całą serię, którą postanowiła obejrzeć.


Cały czas uderzałem i krzyczałem z jej żołądka. Nigdy nie sądziłem, że wpadnę w takie bagno. Próbowałem się szamotać, wiercić, nawet gryźć ale to nic nie pomagało. Miała nade mną absolutną władzę. Ból zaczynał być coraz silniejszy. Czułem już, że schodzi mi skóra. To była ostatnia szansa by mnie wypuścić.


Straciła bardzo dużo czasu, przeglądając całą tą dziwaczną serię. Wyobraziła sobie ciekawe porównanie, gdzie poniekąd ona również spłucze koniec końców swojego przyjaciela w muszli a ten przestanie istnieć. Ta wizja ją trochę rozbawiła. Zobaczyła przez okno, zdecydowanie zaczęło się ściemniać. Odłożyła telefon wstając i przeciągając się. Jej uwaga wróciła na jej brzuch który strasznie burczał. Poczuła delikatnie uderzenie, i następne. Były już słabsze niż poprzednie


“Ojej! Przepraszam! Chyba za długo oglądałam Tiktoka! No cóż obawiam się, że już za późno żeby Cię wypuścić! Jeżeli jeszcze mnie słyszysz to wiedz, że bardzo Ci dziękuje! Sprawdzenie się w twojej fantazji było naprawdę czymś szczególnym! Dobrze się bawiłam mam nadzieję, że ty również! Poklepała się pary razy i tanecznym krokiem udała się w stronę łazienki."


Ból był już nie do wytrzymania, czułem jak rozrywka moje ciało a soki wlewają się wewnątrz spalając wewnętrzne części mojego ciała. Ostatkiem sił próbowałem walczyć ale to nic nie pomogło, w końcu się poddałem tracąc powoli przytomność w tle słysząc głośne dźwięki jej żołądka z dźwiękiem nalewającej się wody..


Nalała wodę do pełna i weszła do wanny. Jej obsesja na punkcie pomarańczy nie kończyła się tylko na sokach! Używała również kremów jak i płynów do kąpieli na bazie pomarańczy! Położyła się w wannie relaksując się. Wzięła gąbkę delikatnie myjąc swoje ciało, gdy zaczęła myć swój brzuszek przypomniała sobie o swoim przyjacielu, nie czuła już go od samego wejścia do łazienki. Jest teraz częścią niej, wszystko co najlepsze przeszło na nią! Uśmiechnęła się delikatnie do siebie myśląc o tym, czego dzisiaj doświadczyła. Była szczęśliwa, że mogła spełnić fantazje, czy marzenie swojego przyjaciela. Czuła się też bardzo kobieco, że wybór wypadł akurat na nią. Po kąpieli przebrała się w swoją szarą piżamkę z wizerunkiem pikachu i ruszyła w stronę swojego pokoju. Odkryła kołdrę i położyła się masując delikatnie swój brzuszek.


“Dziękuje Ci za dziś Peter! To było naprawdę wyjątkowe doświadczenie!”


*UWAGA SCENA Z DELIKATNYM SCAT*


Madeline lubiła pospać sobie troszkę dłużej w weekendy. Obudziła się dopiero o dziesiątej rano. Wyciągnęła się ziewając i wstając z łóżka. Poczuła się ciężko na brzuchu czując, że musi udać się do toalety. Z tą myślą delikatnie się zaśmiała, w końcu go wypuści więc poniekąd zrobi to o co prosił. Wyszła z swojego pokoju i weszła prosto do łazienki ściągając swoje krótkie spodenki i siadając na muszli. Sprawa poszła jej dość szybko, czym prędzej sięgnęła po papier wycierając swoją dupę. Odwróciła się za siebie spoglądając delikatnie na swoje odchody. Zauważyła tam małe kości przypominające jej o Peterze, którego fantazje wczoraj spełniła. Złapała za spłuczkę


“To twój koniec człowieko-kibelku!”


Zaśmiała się przypominając sobie animację, którą wczoraj oglądała. Wychodząc z łazienki delikatnie masowała swój brzuszek czując się troszkę źle. Pomyślała, że będzie jej brakować tego śmiesznego pajaca, który zawsze dawał jej dużo atencji i wysłuchiwał jej opowieści. Mimo to starała się iść dalej, argumentując sobie, że w końcu sam sobie tego życzył. Poniekąd cieszyła się, że to właśnie ją wybrał, jako dziewczynę, z którą już na zawsze będzie razem.


Z tą myślą Madeline wróciła do swojego pokoju przebierając się i zaczynając swój następny dzień.


THE END

Chapter End Notes:

To moja druga Historia vore! Wszelakie rady czy uwagi są mile widziane! Dziękuje za przeczytanie mojej historyjki

You must login (register) to review.